Zobacz wywiad z Właścicielem MPS Mikołajem Akermanem. Z wywiadu dowiesz się: jaka była historia MPS – firmy sprowadzającej lekarzy z zagranicy do polskich szpitali, dlaczego lekarze z zagranicy są tak potrzebni w Polsce i jakie trudności stoją na drodze MPS.
MA: Z problemu przede wszystkim, który wynikł w trakcie pandemii. Problem braku kadry lekarskiej był tak bardzo widoczny, że doszło do tego, że polskie państwo przyjęło słuszne założenie o tym, żeby tak napisać ustawę, która pozwoli tym lekarzom pomagać nam w czasie pandemii i pozwoli wprowadzać na polski rynek lekarzy cudzoziemców.
Myślę, że przy obecnych brakach kadrowych w całej Europie, nie tylko w Polsce, mamy na pewno bardzo dobre narzędzie do tego, aby pozyskać ludzi, którzy już dzisiaj wiedzą o tym, że chcą być chirurgami, neurologami, internistami i wiemy o tym, że to będą lekarze szpitalnicy, że to nie będą ludzie, którzy odejdą gdzieś do przychodni.
Staramy się w taki sposób ich rekrutować, aby zasilili przede wszystkim oddziały szpitalne.
Cała historia firmy rozpoczęła się na początku pandemii. Rodzina mojej żony, która jest w Białorusi, zwróciła się do mnie o pomoc. To jest jej siostra i jej chłopak, dwoje psychiatrów. Przyjechali do Polski z nadzieją znalezienia pracy.
Tak jak większość szpitali jeszcze nie rozumiała, jak działa ustawa, która pozwala lekarzom cudzoziemcom rozpocząć pracę jako lekarz w Polsce, niezbędnym była moja interwencja po to, żeby im znaleźć to miejsce pracy, złożyć wszystkie dokumenty do ministerstwa.
Dla lekarza cudzoziemca to jest bardzo duży problem i też brak zaufania na tamten czas ze strony dyrektorów szpitali, którzy cały czas się obawiali, w jaki sposób można go dopuścić do pracy, jak to będzie wyglądać, gdzie będą te trudności, jak będzie wyglądało to warunkowe prawo wykonywania zawodu.
Przez te wszystkie trudności trzeba było przejść, czyli razem z dyrekcją szpitali zrobić tę pierwszą partię dokumentów, pierwszych lekarzy wysłać.
Oczywiście na początku robiliśmy to w zupełnie charytatywny sposób po to, żeby pomóc tym ludziom, Z czasem, w trakcie pandemii, ta fala lekarzy, dzięki znajomym znajomych tej pierwszej dwójki, która do nas się zwróciła o pomoc, rozwinęła się do takich rozmiarów, że nie byliśmy w stanie jakby we dwójkę z żoną im pomagać.
No i od tego momentu się narodził pomysł na to, że trzeba z tego zrobić biznes i myślę, że był to dobry wybór, dlatego że dzisiaj firma ma bardzo stabilną pozycję na rynku, nie tylko rekrutując lekarzy za granicę, ale również pielęgniarki.
Udaje nam się również rekrutować na polskim rynku polskich lekarzy, dzięki którym jesteśmy w stanie zbudować niejednokrotnie cały oddział.
Chcemy, aby nasza firma miała kompleksowe podejście do rekrutacji lekarzy. Nie tylko z zagranicy, również na polskim rynku. Łamiemy też wszystkie stereotypy, że ci ludzie nie znają języka, że mają braki wykształcenia i tak dalej. Myślę, że dzięki bardzo rzetelnej rekrutacji i dobremu wyborowi tego lekarza spełnia wymagania szpitala.
Tak. Na pewno, jeżeli spojrzeć na cały europejski rynek lekarzy, We Francji mamy również taki moment rekrutacji, także w całej francuskojęzycznej Afryce.
Lekarze mają również edukację, która spełnia wymogi europejskie. To są również uniwersytety, które dają radę. Przede wszystkim mówimy tutaj o Algierii, o Tunezji.
W ten sposób zabezpieczają najbardziej tą lukę kadrową, która również wytworzyła się we Francji. To nie tylko polski problem.
Na pewno nasi sąsiedzi poradzili sobie naszymi polskimi lekarzami, tak jak Niemcy czy Szwedzi. Na pewno oni korzystają z polskiej kadry medycznej. Nadal widzimy, że ten ruch już jest dużo mniejszy niż w latach 90 tych – 2000, gdzie ta fala emigracji z Polski lekarzy była bardzo duża.
Teraz dzięki temu, że w Polsce zarabiają godnie polscy lekarze, gdzie mają przede wszystkim możliwości pracy na kontraktach, gdzie ten kapitalizm wśród polskich lekarzy jest wręcz niejednokrotnie lepszy niż nawet u naszych zachodnich sąsiadów, którzy w większości pracują na umowach o pracę.
U nas to wygląda trochę inaczej, co pozwala tym polskim lekarzom też bardzo dobrze zarabiać. Dlatego jesteśmy dzisiaj krajem, który jest atrakcyjny dla emigrantów.
Jaki jest odsetek lekarzy cudzoziemców pracujących w Polsce? Nie będę znał dokładnych cyfr, nie mam ich w głowie, ale na pewno jest tak, że jeżeli chodzi o Anglię, myślę, że to jest koło przynajmniej 50%, jeżeli nie więcej.
W Polsce to jest mikroskopijny procent lekarzy cudzoziemców, którzy pracują. Na pewno nie dochodzimy do takich statystyk, jakie mamy w Niemczech czy w Anglii. Jesteśmy dalecy jeszcze od tego.
Myślę, że miejsce dla lekarzy cudzoziemców w Polsce jeszcze przynajmniej przez kilka lat Dopóki nie wykształcimy kadry naszej, polskiej, tych 10 tysięcy studentów, którzy ruszyli teraz na nowe uczelnie, będziemy mieli z nich specjalistów w 2036 roku.
Czyli jeszcze trochę. I myślę, że do momentu przynajmniej, kiedy ci ludzie nie wyjdą na rezydenturę i nie zaczną zasilać polskich oddziałów, będziemy mieli lukę kadrową w polskich szpitalach.
I nie mamy innego wyjścia jak lekarze cudzoziemcy. Mogą to potwierdzić liczni dyrektorzy, którzy są dzisiaj z nami na IX Forum Rynku Zdrowia. Mieliśmy tutaj okazję razem z Panią Redaktor rozmawiać z kilkoma dyrektorami szpitali, którzy mają po 10-20 lekarzy z zagranicy, którzy obsługują najbardziej newralgiczne, najtrudniejsze miejsca w szpitalach, czyli SOR, interna, oddziały udarowe. Nie widzę skąd moglibyśmy wziąć na te oddziały nowych rezydentów, nowych lekarzy.
Pani redaktor, zaczęliśmy od naszej rodziny, czyli od siostry mojej żony, czyli serwis, który robiliśmy najpierw dla własnej rodziny, która tutaj pracuje i mieszka, nadal staraliśmy się przenieść tą atmosferę, w której przyjmowaliśmy tych ludzi tutaj do Polski, czyli nie tylko zadbać o to, żeby mieli gdzie mieszkać, żeby mieli gdzie pracować, ale też zadbać o pełną otoczkę administracyjną wkoło, tak?
Czyli mówimy tutaj przede wszystkim o zrobieniu wszystkich niezbędnych dokumentów, w ministerstwie, w Izbie Lekarskiej.
Dzisiaj myślę, że większość konsultantów w ministerstwie już nas zna. Jestem bardzo wdzięczny za ich reaktywność, za to, że mają z nami bardzo bliski kontakt.
Dzięki temu te zezwolenia robimy coraz lepiej. Za każdym wnioskiem udoskonalamy całą procedurę tak, aby pracownicy w ministerstwie mieli coraz mniej pracy. aby izby lekarskie też nabrały do nas zaufania i wiedziały o tym, że jeżeli już wybieramy jakąś jednostkę, to dlatego, że ta potrzeba wynika od ordynatora oddziału, od lekarzy, specjalistów, Polaków, to oni nas proszą o uzupełnienie kadry, bo już nie dają rady.
Myślę, że powinniśmy tym osobom pomóc. w tym, aby ich integracja na polskich oddziałach, w polskich miasteczkach była jak najlepiej zrobiona, tym się zajmuje moja firma przede wszystkim.
Czyli nie tylko ta strona administracyjna, nie tylko numer PESEL, konto w banku, mieszkanie, ten najem okazjonalny, wszystkie te rzeczy, które mogłyby im sprawić trudność i mogłyby opóźnić ich wyjście do pracy, mogłyby opóźnić ich integrację lub nawet powodować, że po pierwszych kilku miesiącach w Polsce mogliby być niewystarczająco zdeterminowani, żeby to przejść.
Dzięki naszej pomocy przede wszystkim korzystają miasta powiatowe, które wiadomo, że nie mają w swoich działach kadrowych doświadczenia z rekrutacją cudzoziemców, to jest niemożliwe. a już na pewno nie takiego jak mamy my w naszej firmie, czyli na dzień dzisiejszy około 6 tysięcy osób, które przewinęło się przez naszą rekrutację.
Z tego wyselekcjonowanych zostało około 500 lekarzy i tak naprawdę co miesiąc przyjeżdża dzięki naszej działalności około 10 do 20 rodzin lekarskich.
Jest to wynik spowodowany tym, że staramy się tym ludziom oddać też serwis taki, którego się nie spodziewali. Czyli musimy robić to na tyle dobrze, żeby w tych naszych małych miasteczkach powiatowych oni się odnaleźli i poczuli się bezpiecznie.
320 kilku lekarzy, nie będę pamiętał dokładnej cyfry, ale ponad 300 rodzin lekarskich, czyli ponad 300 lekarzy na pewno, którzy już uzyskali w Polsce prawo wykonywania zawodu.
Teraz jesteśmy w ciągłym procesie, nie pamiętam dokładnych cyfr.
Powiem tak, na pewno pierwszy rok był bardzo trudny naszej działalności. W drugim roku cały zespół nauczył się wszelkiego typu niuansów. Za każdym błędem, który robiliśmy, procedura u nas w firmie starała się unikać tych błędów, które robiliśmy przy podawaniu wniosków, czy to do ministerstwa, czy do Izby Lekarskiej.
Również zaczęliśmy unikać wszelkich problemów, które mogły powstać w trakcie rekrutacji. A problemów było kilka. Czyli nieodpowiednia rekrutacja powoduje frustrację tego lekarza, powoduje niezadowolenie dyrekcji i powoduje ogólną negatywną opinię o lekarzach ze Wschodu.
Z tym staramy się bardzo mocno walczyć, czyli każda osoba, która przyjeżdża przez naszą firmę, bardzo dokładnie sprawdzamy, czy na pewno będzie miała doświadczenie, aby poradzić sobie na polskim oddziale ginekologicznym, interny, neurologicznym, udarowym.
Na pewno ta selekcja, którą robimy dzisiaj, przesiewa bardzo mocno całą tą rzeszę lekarzy, którzy chcieliby wyjechać, ale ze względu na braki w ich dokumentach, ze względu na brak doświadczenia lub nieodpowiednie doświadczenie do danej placówki, nie powinni tu przyjechać.
Albo przynajmniej nie na tym etapie, albo nie w tej formie. Stąd, jeżeli już wybieramy anestezjologa to takiego, który ma pierwszą kategorię lekarską.
Takiego, który ma przynajmniej te 3-4 lata doświadczenia faktycznie na oddziale, a nie w miejscu, w którym nie może spełniać oczekiwań, które stawiają nam dyrekcje w polskich szpitalach.
Staramy się, aby ta rekrutacja jednak z każdym dniem stawała się lepsza, bo tym samym zmieniamy też opinię w polskim społeczeństwie o tym lekarzu ze wschodu. W tych szpitalach, w których pracujemy.
Niejednokrotnie z SOR-ów nasi lekarze otrzymują listy od pacjentów, że dziękujemy, zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci przez bardzo grzeczne osoby.
Potem dostajemy bardzo dużo listów dziękczynnych takich od dyrekcji szpitali, które widzą bardzo duży potencjał. Bardzo dużo z naszych lekarzy, myślę, że około 80, którzy już dostali nostryfikację dyplomu.
I tutaj mamy taką, jeżeli mówi Pani o trudnościach, to powiem teraz o najważniejszych rzeczach.
Jeżeli chodzi o wniosek do Ministerstwa, o wniosek do Izby Lekarskiej, myślę, że na tyle profesjonalnie to robimy, że nasi pracownicy sobie dobrze z tym radzą.
Zdarzają się problemy, ale jakby koniec końców dochodzimy do meritum i wszelkiego typu braki lub ewentualne braki decyzji od konsultanta krajowego potrafimy w jakiś sposób zmodyfikować lub tak zareagować, aby ta osoba mogła dostać to prawo wykonywania zawodu.
To jest bardzo dobre pytanie. 90% lekarzy, których my obsługujemy, to lekarze z Białorusi.
Ja może się wypowiem, bo lepiej znam ich mentalność, ich kulturę. Ze względu na to, że mieszkam też tam, mam żonę z Białorusi, jest mi łatwiej o tym mówić.
Pierwsze dokumenty, wszystkie pierwsze problemy ja osobiście je przerabiałem. I dlatego traktuję te prace bardzo emocjonalnie, też bardzo mocno się angażuję w każdy przyjazd, każdy wybór lekarza od danej jednostki.
Zbieramy takie wewnętrzne konsylium u nas w firmie między rekruterem i sprzedawcą. Dochodzimy do konsensusu, czy ten szpital to będzie dobre miejsce dla niego i odwrotnie. Czy ta osoba odpowiada tej jednostce, do której ma jechać.
Czy Polska jest atrakcyjna? Tak. Ja sam mieszkałem 20 lat we Francji, na Korsyce, pod Palmami. Dzisiaj uważam, że Polska jest bardzo atrakcyjnym krajem do życia. Jest bezpieczna, czysta. I na dzień dzisiejszy ten balans między jakością życia, tym co się tu zarabia i w jaki sposób można wychowywać dzieci, na ile cała ta otoczka jest bezpieczna dla rodzin, no to myślę, że mamy kraj, w którym możemy się poszczycić poziomem bezpieczeństwa.
To jest niesamowicie ważne. Mamy na pewno jeden bardzo, bardzo duży problem, który chciałbym podkreślić i myślę, że wszyscy dyrektorzy, z którymi pracujemy, czyli około 100 szpitalii, każdy z dyrektorów, z którymi rozmawiam mówi, Mikołaj w tym roku czwórka z Twoich lekarzy, piątka z Twoich lekarzy wyjdzie na staż podyplomowy, tracę go na rok.
To jest największy problem, jaki ja dzisiaj widzę w polskim prawie. Czyli dopuszczamy lekarza do pracy na warunkowym prawie wykonywania zawodu, ten lekarz pracuje rok pod nadzorem, pracuje drugi rok już bez tego nadzoru, pracuje trzeci rok i nagle. Zdaje egzamin nostryfikacyjny i nagle on musi wyjść na roczny staż, kiedy to jest osoba, która ma 12 lat anestezji u siebie w kraju.
Mam teraz taki przykład anestezjologa z Raciborza, który 12 lat pracował na oddziale transplantologii, przyjechał tutaj do Polski, został świetnie zaakceptowany przez polskich kolegów, mówi idealnie po polsku, zdał nostryfikację po trzech miesiącach od przyjazdu do Polski, no i teraz szpital go traci na rok.
Traci go na rok na staż podyplomowy, w którym on nie ma prawa wykonywania swojego zawodu, gdzie jest świetnym lekarzem.
Uważam, że ten moment powinien zostać prawnie uregulowany. Ci ludzie nie powinni tracić prawa wykonywania zawodu na ten okres trwania stażu podyplomowego.
Powiem jeszcze o organizacji w naszej firmie. Czyli mamy te trzy osoby, które zajmują się socjalem, czyli tak jak powiedziałem szkoły, przedszkola, wszystkie koło rodziny niezbędne rzeczy, czyli jak przerejestrować samochód, jak zrobić polskie prawo jazdy, gdzie wziąć kredyt na dom, jak załatwić sobie kredyt na samochód. Wszystkie te rzeczy robi u nas dział socjalny.
Potem mamy czterech opiekunów naszych lekarzy, Każdy z nich prowadzi tego lekarza przez przede wszystkim problemy w szpitalu. Czyli jeżeli są jakieś problemy w kadrach, jakieś problemy między kolegami i tak dalej, staramy się w jakiś delikatny sposób interweniować.
Jeżeli opiekun szpitala czy nasz opiekun lekarza nie potrafi sobie z tym poradzić, interweniuję ja, niejednokrotnie osobiście. Staramy się też dokładnie słuchać, co mówią do nas ci lekarze.
Jeżeli dochodzi do jakiejś dyskryminacji i tak dalej, negocjujemy z tymi lekarzami. Mówimy, słuchajcie, no spróbujmy to zrobić tak i tak. Dlaczego dochodzi do takich sytuacji? Co się tam dzieje? Czy ci lekarze na pewno dobrze rozumieją, co się dzieje? Bo być może czasami wynika to z niezrozumienia takiego kulturowego.
Czasami też nadmiar pracy w polskich kadrach, jeżeli ktoś dyżuruje 12-14 dyżurów, bardzo często traci cierpliwość do niektórych momentów. I tutaj też staramy się uspokajać, dlatego że ci lekarze nam się zwierzają. Zwierzają nam się jak rodzinie i możemy wtedy tą informację przekazać czy dyrekcji, czy ordynatorowi oddziału. Powiemy, słuchaj, tam jest taka sytuacja, co z tym zrobimy?
Powiem tak, jest kilku takich pomagaczy, ludzi, którzy gdzieś to robią samodzielnie, niejednokrotnie krzywdząc tych ludzi. Czyli bez zrozumienia dokumentów wysyłają niejednokrotnie oryginały do ministerstwa, bardzo źle przygotowane.
Jeżeli ktoś się zajmuje pracownikami na produkcję rybną, budowlańcami, wszystkim, nie da się wszystkim zajmować. Albo jesteś specjalistą w danej dziedzinie i robisz coś dobrze, albo robisz coś po prostu dla pieniędzy.
I wtedy masz takie życie jakie masz i próbujesz wykorzystać z każdej strony tych ludzi. Myślę, że to jest bardzo droga donikąd. A już na pewno wśród lekarzy czy pielęgniarek.
To są ludzie z wyższym wykształceniem, to są ludzie, którzy zmienili kraj po to, żeby się tu osiedlić, po to, żeby tutaj rozwijać swoją karierę i niejednokrotnie dochodzi do takich nadużyć, które widzimy gdzieś tutaj na rynku.
Przyjeżdżają tutaj do nas, do kraju, żeby się tutaj osiedlić, a nie traktują nas jako trampoliny, żeby przeskoczyć gdzieś dalej.
Na pewno jeżeli już przyjeżdżają do Polski, to po to, żeby się tu osiedlić. Ta bliskość kulturowa i ich korzenie polskie, to jak łatwo oni się adaptują tu w Polsce, to jak dobrze się integrują w tych społecznościach lokalnych, powoduje, że oni nie mają takich myśli.
Na pewno jest tak, że ci ludzie już po przejeździe tutaj czują się komfortowo. W momencie, kiedy wzięli hipotekę na dom, kiedy kupili samochód, kiedy już odżyli finansowo i stać ich na coś więcej niż tylko codzienne życie, to już są bardzo duże sukcesy dla nas. Jeden z najważniejszych aspektów czucia się bezpiecznie dla ludzi, którzy wyjechali w jedną stronę, kupili one-way ticket, razem z całą swoją rodziną, z dziećmi, przyjechali do Polski, oczekują na pobyt pomimo posiadania prawa wykonywania zawodu na pięć lat, otrzymują niejednokrotnie pobyt po dwóch latach, niejednokrotnie czekając bardzo, bardzo długo na całą tą procedurę.
Myślę, że ten moment dla specjalistów, którzy przyjeżdżają do Polski powinien być natychmiastowo załatwiony w urzędach. Myślę, że wojewoda, który otrzymuje pobyt lekarza do swojego województwa, myślę, że to powinno się dziać w przeciągu miesiąca dwóch, a nie dwóch lat. To są straszne rzeczy, które powodują, że ten człowiek nie może wziąć hipoteki, nie może się zakorzenić tak naprawdę i cały czas czuje się jak obcy.
Nie wiem dlaczego tak długo to się dzieje. Myślę, że ci ludzie zostają wrzuceni do jednego worka i po prostu czekają na swoją kolej, tak samo jak każdy inny robotnik na budowie i tak dalej. To powinno być natychmiast załatwione. Albo chcemy mieć falę emigrantów z Syrii, albo chcemy mieć lekarzy, którzy przyjeżdżają do Polski.
No to ułatwmy drogę tym ludziom, którzy nam pomagają. I myślę, że tutaj jeżeli już wydajemy prawo wykonywania zawodu na pięć lat, karta pobytu powinna być natychmiast wydana na pięć lat, prawo pracy na pięć lat, a tutaj mamy jakieś historie o trzyletnim pobycie dla lekarza, który ma prawo pracy w Polsce na pięć lat.
Absurd zupełny. Czyli mamy trzy takie absurdy.
Pierwszy, to jest staż podyplomowy dla tych lekarzy. Dlaczego zabieramy im prawo wykonywania zawodu, skoro oni już pracują w Polsce dwa lata jako lekarze?
Druga rzecz, to pobyt tych lekarzy. Uregulujmy prawo pracy, czyli nie rozumiem tego przepisu, że ci ludzie muszą pracować na umowach o pracę. Uważam, że powinni również mieć prawo pracy na umowach zlecenie. Okej, jest taki przepis, trudno.
Dajemy im pobyt na 3 lata, czasami na 2 lata. Naturalizujmy lekarzy u nas w Polsce. Myślę, że to świetne prawo. Na pewno będą wdzięczni, na pewno to są ludzie, którzy. to odpracują i na pewno ta wdzięczność będzie w nich.
A jeżeli już nie naturalizacja, no to myślę, że przynajmniej te pobyty dziesięcioletnie czy pobyty stałe, no dajmy lekarzom pobyt na stałe w Polsce.
Dlaczego nie chcemy tego zrobić? Nie rozumiem. Dzięki działalności naszej firmy Polska zarobiła 300 razy milion. Przynajmniej. Czyli 300 milionów złotych tylko na edukacji tych lekarzy. Jeżeli nie lepiej. Czyli pół miliarda złotych ja zarabiam dla Polski tylko ze względu na to, że nie musieliśmy ich uczyć.
Oni już są gotowymi specjalistami, którzy przyjechali do Polski. Wystarczy, aby nostryfikowali dyplomy, oni i tak za wszystko płacą. Za nostryfikację płacą, za tłumaczenia płacą, za to, że pracują płacą.
Za wszystko, co robią tutaj na polskim rynku, oni płacą. Płacą podatki od pierwszego dnia, kiedy przyjechali do Polski. Od pierwszego dnia. Oni nic nie chcą od nas. Oni chcą pracować, ale chcą też mieć prawa. Te same, co my. Dlaczego ich nie mają? Nie rozumiem tego.
Dajemy radę. Ja mieszkałem na Korsyce, myślę, że dużo więcej nerwów tam się najadłem niż tutaj, prowadząc biznes, także spokojnie, dajemy radę. Za każdym razem, kiedy widzę rodzinę lekarską, która gdzieś tam z sukcesem się odnajduje w Polsce, na pewno to jest budujące, na pewno gdyby tak nie było, nie robiłbym tego biznesu. Jasne, że to jest trudne, ale wyobraźcie sobie, jak trudne jest to dla nich.
Zapraszamy do współpracy – odwiedź naszą stronę ETAPY WSPÓŁPRACY i dowiedz się, jak możemy pomóc w rekrutacji lekarzy z zagranicy oraz Ackermann Academy w zakresie nauki języka dla specjalistów medycznych.